Pewne obrazy ludzkość zapamiętuje na długie lata. Nagranie z pojmania Osamy bin Ladena, symbolu terroryzmu wymierzonego przeciw Stanom Zjednoczonym i całemu światu zachodniemu, było powtarzane w programach publicystycznych i dziennikach informacyjnych. Samo nagranie jednak nie jest jakoś szczególnie fascynujące – zielona poświata poprzecinana sylwetkami obiektów i wskaźnikami laserowymi.

Jednak bez noktowizji, świat nie miałby dowodu, że „specjalsi” z Navy SEALS złapali najbardziej poszukiwanego człowieka na ziemi. Zresztą, bez niej wiele programów telewizyjnych, szczególnie z nurty reality show, miałoby o wiele mniej materiału emisyjnego. A to przecież nie koniec zastosowań noktowizji – poza wojskiem czy showbiznesem, noktowizja to też nieodłączne wyposażenie badaczy czy służb ochrony przyrody.

Czym jest ten niepozorny przedmiot pożądania?

Vampiry?

Historia noktowizji nie jest aż tak młoda, jak mogłoby się wydawać. Pierwsze prototypy urządzeń pozwalających na widzenie w ciemności powstawały w Wielkiej Brytanii w latach 20. Ich przeznaczeniem miało być wsparcie nocnej obrony przeciwlotniczej, ale nie służyły jeszcze do bezpośredniej obserwacji. System miał się opierać na kamerach telewizyjnych.

Pierwsze osobiste noktowizory zaczęły być wykorzystywane w czasie II wojny światowej przez stronę przeciwną. Niemcy zaczęli od peryskopów, umożliwiających spokojne obserwowanie pola walki z bezpiecznej pozycji. Kolejnym krokiem niemieckiej myśli zbrojeniowej było wyposażenie żołnierzy w celowniki noktowizyjne.Te trafiły w liczbie niespełna 400 sztuk do żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych, a same celowniki nosiły bardzo pieszczotliwą nazwę Vampir. Mimo skromnego wykorzystania w trakcie, to właśnie Vampiry można nazwać ojcami współczesnych noktowizorów.

Obalamy mit

Jak działa taki noktowizor? Wbrew intuicji, noktowizor nie będzie niczego widział w ciemnościach. Wykorzystuje on przetwornik światła, aby docierające do niego elektrony wzmocnić chociażby przez wtórną reemisję elektronów. Innymi słowy, jakieś światło musi do niego dochodzić, aby móc je wzmocnić.

Ale czy światło musi być widzialne? Niekoniecznie – do „oświetlenia” wystarczy światło podczerwone. Jest ono niewidoczne dla ludzkiego oka, ale noktowizor jest w stanie je złapać. Zapewnia to dyskrecję i niewykrywalność, co jest kluczowe dla myśliwych czy żołnierzy na polu walki. Dlatego część noktowizorów to noktowizory aktywne – czy wyposażone właśnie w lampę podczerwieni. dzięki temu zupełny brak światła nie przeszkadza w wypatrywaniu niebezpieczeństw!